Sławomir Wontrucki
Właśnie wróciliśmy z 18 dniowego pobytu w Hotelu 4 Pory Roku i nie ukrywam, że z wielkim żalem. Chyba mamy ochotę z Żoną przepakować się i ponownie wybrać się w podróż do tego wspaniałego miejsca. Hotel uroczo położony w lesie pośród drzew i łąk, które spowite porannymi mgłami są malowane jak obraz. Potrafiliśmy z naszego pokoju 301, wylegując się na leżakach na tarasie, upajać się widokiem natury w blaskach zachodzącego słońca. W pobliżu nasz ulubiony szlak "Żółty". W sam raz dla osób z siwizną. Cisza, przerywana trelami ptaków. Widok łani, koziołków, lisów, jastrzębi, a nawet żmij to jak podróż z Sir Davidem Attenborough. Grzybów jeszcze brak, ale kilka Borowików cieszy niezmiernie. Podróżujemy z 3 Chihuahua i wielorasową Sunią. Dla nich to prawdziwy raj. Wszyscy nabraliśmy krzepy i dystanse kilkukilometrowe pod górę (wejście od Leśnej parowem do szlaku przy Mochnaczce to co najmniej 30 pięter wg aplikacji Apple) nie są dla nas problemem. Wracając do samego pobytu. Właściciele Pani Joanna z Panem Markiem, to pasjonaci w tworzeniu niezapomnianego klimatu i standardu obsługi, którego nie powstydzi się żaden z uznanych przez przewodniki światowych liderów hotelarstwa. Pokoje wygodne, dostępne w wyborze dla potrzeb rodzin i osób szukających spokoju i wytchnienia od miejskiego wrzasku. Kuchnia - wg naszych gustów - spełniająca oczekiwania różnych podniebień. Nie mniej dla nas to różnorodność w prostocie. Zupy (ogórkowa, barszcze, warzywne, rosołki) pycha. Mięsiwa i pstrągi rewelacja. Sosy i przystawki pierwsza klasa. Nawet ziemniaczki puree poezja. Housekeeping - Panie grzeczne, miłe, kultura dbałości o nasz czas i wygodę. Nie zapominamy o naszych pieskach. Czystość przewodnia. Bufety śniadaniowe tak kuszące, że żal opuszczać restaurację. Wybór serów i wędlin, zimnych mięs przytłacza. Wszystko świeże i kuszące wyglądem. Dodatki i pieczywa potrafią wprowadzić w biesiadny nastrój, mimo wczesnej pory. Panie z obsługi, czapki z głów. Pani Ola to naturalna, nie narzucająca się troskliwość, aby niczego nie zabrakło, a jakiekolwiek prośby dotyczące naszych wakacyjnych zachcianek kulinarnych są spełniane w sposób, który powoduje, że cieszymy się na myśl, że zbliża się kolejna pora posiłku. Trudno nie wspomnieć o pozostałych osobach tak z restauracji jak i recepcji. Poczucie wyjątkowej troski i uważności sprawia, że chce się wracać do tego miejsca. Kilka słów o innych Gościach. Na prawdę miło rozpoczynać dzień i witać wieczór, gdy słyszymy ciepłe słowa powitań i od niechcenia nawiązujemy kontakty pełne spontanicznej uprzejmości i ciekawych rozmów. Od drobnych przedsiębiorców po ludzi mediów łączyło poczucie wspólnoty i miłości do piękna natury i aury tego miejsca. Last but not least. Poznaliśmy w Hotelu Rezydentów z Ukrainy. Cudowni Ludzie. Mimo, że wyrwani ze swojej macierzy, to pełni ciepła, skromności i pokory wobec tragicznej sytuacji. W rozmowie otwarci i szczerzy. Ich Dzieci cieszące się z każdej chwili wytchnienia. Byliśmy wzruszeni i upewnieni w przekonaniu, że należy Im pomóc i wspierać. Obiecaliśmy sobie, spędzić jedne z kolejnych wakacji w wyzwolonej Ukrainie i podziękować im za lekcję człowieczeństwa i miłości do wolności. Chwała Ukrainie. I to chyba wszystko. Niezapomniany pobyt, bo nie tylko piękne miejsce, ale przede wszystkim Piękni Ludzie!!!!!
Razem z mężem kupiliśmy taki prezent na ślub dla młodych. Uważam , że to lepsze niż pieniądze, które rozmyją się jak zawsze. A z takiego pobytu skorzystają i odpoczną. Dodatkowo hotel ma świetnie opinie i w pakiecie są też masaże relaksacyjne. Nic dodać, nic ująć - Prezent Marzeń ! :)